Pierwsze święta w domu prawie za nami. Jak to u nas wszystko było robione na ostatnią chwilę, w pośpiechu i popłochu… Ale po kolei.
Na pierwszy ogień poszła kapusta z grzybami, obowiązkowe świąteczne danie u nas.
Pierwszy raz w tym roku robiłam kandyzowane pomarańcze w czekoladzie, pychota!
Oczywiście nie mogło obyć się bez barszczu, ryby “po grecku” i innych tradycyjnych dań, na szczęście rodzinka wspomogła i nie musiałam sama wszystkiego robić, bo wtedy to już na pewno bym się nie wyrobiła 🙂
Po wyczynach kuchennych przerwa na kawę obowiązkowa.
Pan domu w tym czasie wygrał walkę z choinką, która miała wielkie wejście drzwiami tarasowymi.
A później to już sprzątanie, ubieranie choinki, ozdabianie domu, pakowanie prezentów… aż nadejszła ta chwila – Wigilia.
A później już to, na co najbardziej czekaliśmy i na co, chyba, zasłużyliśmy – odpoczynek i błogie lenistwo w naszym przytulnym, wysprzątanym domku.
A co udało nam się zrobić przed świętami?
Mężuś obłożył schody wykładziną i zrobił barierkę (jeszcze nie jest skończona).
Wchodząc po schodach trzeba jednak uważać, bo można napotkać dziką zwierzynę polującą 🙂
Ogarnęliśmy sypialnię.
W łazienkach również zaszły zmiany.
Górna dostała lustro, drzwi do prysznica, dywaniki i roślinkę.
Zaprzyjaźniłam się z patyczkowymi odświeżaczami.
W dolnej zawisły obrazki.
Storczyki niedługo bujnie zakwitną, bardzo się zadomowiły.
I to tyle, święta były piękne, chociaż wiele od nas wymagały, nie wszystko zdążyliśmy zrobić, ale nic się z tego powodu nie stało. Po nowym roku mamy wiele ambitnych planów, m.in. położyć panele w pokojach na górze, skończyć kuchnię i wiele, wiele innych… ale póki co, leniuchujemy i odpoczywamy.