Po świętach w końcu nadszedł upragniony czas – urlop. Ale to taki urlop przez duże U, czyli nie spędzony na wykańczaniu domu, a na odpoczywaniu… Byliśmy w kinie, na spacerze, odbiliśmy sobie trochę czasy niebytu i wyskoczyliśmy na małe zakupy ciuchowe 🙂 Co prawda po urlopie pozostało tylko wspomnienie, ale teraz już żadne terminy nas nie gonią, możemy na spokojnie oddać się dalszej wykończeniówce, tudzież dopieszczeniówce 🙂 bo już tylko tego niektóre wnętrza potrzebują – detali i dopieszczenia.
Po świętach wyjrzało trochę słonko i nawet pokazała się tęcza.
A dziś zawitała do nas zima… rychło w czas, oby szybko sobie poszła, teraz czekam na wiosnę 🙂